Skrzydła stworzono od zera, kadłub pochodził
od nieukończonego He-177, całe usterzenie od prototypu Ju-388, a podwozie
wzięto z Ju-352. Najlepsze były podwójne kółka przednie, które jeszcze
niedługo wcześniej podpierały nosy jakimś B-24, ale potem nie były im
już potrzebne. Taki to konglomerat pan Ernst Zindel poskładał w jedną
całość, podwozie zabudowano jako stałe (szkoda było czasu), i przyczepiono
cztery turboodrzutowe Jumo 004 B-1 (każdy po 9 kN). Układ tych silników
również był dość oryginalny, zresztą później Bardini w swoich ekranoplanach
powtórzył to rozwiązanie (silniki z przodu kadłuba i skrzydłowe). Faza
startu wspomagana przez cztery Walterki HWK 105-509 (po 11 kN), podwieszane
do silników skrzydłowych. W sierpniu 1944 V1 był gotowy do startu. Przewieziono
go do Brandis, i tam 16 sierpnia Siegfried Holzbauer poleciał tym w
górę. W sumie wykonano 17 lotów, ale to okazało się zbyt mało by zgromadzić
odpowiednią ilość danych. Mimo to wiadomo już było że samolot okazał
się udany, nie było jakichś przykrych niespodzianek.
W czasie tych lotów zrobiono jedyne dobre
zdjęcie tego samolotu w locie, ale niemiaszki mogli obejrzeć je dopiero
po wojnie. Zdjęcie zrobił bowiem aliancki samolot rozpoznawczy z 8 Armii
Lotniczej, próbujący dogonić naszego bohatera przyłapanego na wznoszeniu
po starcie. Nie dogonił, mimo że tamten miał zabudowane na stałe podwozie,
z przodu podwójne... Prace zamierzano kontynuować przy użyciu V2, który
miał sześć silników (BMW 003 Mmmmm....) i chowane podwozie. Kadłub również
uległ modyfikacjom. Niestety, prace przerwano w lipcu, gdyż priorytet
uzyskał wtedy Jaegernotprogramm. Projekt wznowiono gdy było już po wszystkim,
z początkiem 1945 przenosząc prace do Rechlina. Tam V1 został zniszczony
w czasie bombardowania, co nie przeszkodziło rozpocząć w Brandis prac
nad V3 mającym być wzorcem dla serii. Miał on ciśnieniową trzyosobową
kabinę, zdalnie sterowane stanowiska strzeleckie (podwójne MG 131 w
lawetach FHL 131Z) oraz miejsce na 4000 kG żelastwa z wkładką.