|
Najprawdopodobniej
jedyną sowiecką maszyną, która wzbudziła zainteresowanie KG200, był
Tupolew Tu-2. Encyklopedie zazwyczaj podają krótką notatkę w stylu:
Tupolew Andriej Nikołajewicz (1888-1972), ojciec Andrieja A. Tupolewa.
Generał, radziecki inżynier lotniczy. Każdy kto choć trochę interesuje
się lotnictwem wie jednak, że Tupolew to taki ruski Clarence Johnson,
i nawet redaktor Grubas wie że był to gość przez duże "G"
(ten tekst miał się pojawić w "historii" na bardzo dobrej
stronie Grubasa, ale Grubas chyba nie chciał).
Tupolew jest bezpośrednim lub pośrednim twórcą
blisko stu typów samolotów pasażerskich (np. odrzutowy Tu-154, zdaje
się że najszybszy obecnie seryjny samolot pasażerski) i wojskowych
(głównie bombowców, np. Pe-8), oznaczanych do 1942 ANT (np. bombowiec
ANT-40), a następnie Tu (np. Tu-16, podstawa ruskiego lotnictwa bombowego
przez wiele lat). Członek Akademii Nauk ZSRR, kumpel takich ludzi
jak Bartini, Koroliew, i jeden z niewielu którzy mieli odwagę powiedzieć
że Jakowlew to dupek. Jeden z największych konstruktorów w historii
lotnictwa, osobisty kumpel Żukowskiego, ojca całego ruskiego lotnictwa,
z którym zbudowali CAGI i doprowadzili tę instytucję do międzynarodowej
sławy i potęgi. Przez wiele lat zresztą szef biura konstrukcyjnego
CAGI. Ktoś może zapytać, po co się Elwood tak rozwodzi nad jakimś
kufajmanem i o co tyle hałasu. Otóż Elwood jest zdania, że owszem,
chuje precz, ale to co piękne i wartościowe, pozostaje nieśmiertelne
i zasługuje przynajmniej na szacunek. Tupolew nie był zwykłym kufajmanem;
to gość pracujący w warunkach, w których amerykański konstruktor wylądowałby
w Tworkach, tworzący wśród wszechobecnego analfabetyzmu (nie tylko
technicznego), pijaństwa, donosicielstwa i kultu badziewia, człowiek
który mimo wszystkich przeciwności robił swoje, i w to co robił wierzył.
Dziwne jest dla mnie, że nie udało mu się wzorem
Sikorskiego wybrać innego życia. Nie wiem o nim aż tyle, by móc rozstrzygać
czy nie chciał, czy nie mógł. Tupolew urodził się 10 listopada 1888
roku w miasteczku Kimry. Zrobił maturę w gubernialnym mieście Twier
(przypominam młodszym czytelnikom, że matura kiedyś to była matura,
a nie jakaś większa klasówka na galowo, jak to wygląda dziś. Moja
siostra zdawała w tym roku maturę, więc wiem co mówię). Kolejnym krokiem
w jego karierze było ukończenie prowadzonego przez Żukowskiego wydziału
lotnictwa Moskiewskiej Politechniki (Maddox chwalił się kiedyś że
też tam studiował, ale nie dodał że przez jeden semestr). Warto wiedzieć,
że to właśnie Tupolew wprowadził metale lekkie do lotnictwa, i doprowadził
do zakończenia ery latających abażurów.
Jego konstrukcje z wczesnych lat `20 wyprzedzały o epokę równoległe
prace prowadzone na zachodzie. Większość konstruktorów niemieckich
również wychowała się na Tupolewie, a Hugo Junkers mógł się nawet
pochwalić znajomością z nim. Na jego maszynach wykonywano pierwsze
misje na Biegun Północny, rekordowe przeloty Czkałowa i Gromowa do
USA, i wiele innych. Tupolew jako oczywisty wróg narodu do pierdla
poszedł stosunkowo późno, jak na szefa radzieckiego przemysłu lotniczego,
bo dopiero w 1937 roku. Niestety nie obchodzono się z nim tak jak
na to zasługiwał, a wręcz przeciwnie. Spędził tam półtora roku, poczym
zdecydowano że "może się jeszcze do czegoś przydać" i przeniesiono
go do CDB-29, czyli Centralnego Biura Projektowego o charakterze więzienia,
nadzorowanym bezpośrednio przez NKWD.
Można powiedzieć, że opracowany w więzieniu Tu-2 uratował mu życie,
bo to właśnie ta konstrukcja spowodowała że Tupolewa uwolniono i przywrócono
do łask. Tupolew z czasem miał tak duże znaczenie dla sowieckiego
lotnictwa w czasach powojennych, że jego decyzje nabierały mocy wykonawczej
w chwili ich wydania, a władze centralne zajmowały się organizacją
środków i mocy przerobowych niezbędnych do ich wykonania. Np. ruska
kopia B-29, samolot znany jako Tu-4, mimo wpieprzania się najwyższych
czynników państwowych w prace (np. stąd wzięła się słynna dziura w
skrzydle Tu-4, ponieważ czynniki wyższe uznały, że skoro zdobyty jako
wzorzec B-29 miał dziurę, to po coś ona była i Tu-4 też musi mieć.
Na nic zdały się argumenty techników, że to brakująca pokrywa wziernika
technicznego, która zaginęła w czasie lądowania samolotu, a sam Tupolew
ze stoickim spokojem stwierdził tylko: "chcecie z dziurą? macie
z dziurą" ). Tu-4 został skopiowany i przerobiony na warunki
ruskiej produkcji seryjnej w niespełna półtora roku, co jest wynikiem
imponującym. Podobnie (chodzi mi o pozycję konstruktora w całkowicie
shierarhizowanym ZSRS) powstawały samoloty Tu-16 i Tu-104. Oraz jeden
z najpiękniejszych liniowców obok Lockheed Constellation, czyli Tu-114.
Ciekawostką jest fakt, że ten wielki konstruktor
nie zostawił po sobie żadnych osobistych zapisków ani tym bardziej
wspomnień. Jak sam mawiał: "ja nie piszę, ja tworzę" . Innym
jego znanym powiedzeniem było "każdy samolot zawsze jest wynikiem
wspólnej pracy wszystkich" . Andrzej Tupolew zmarł 23 grudnia
1972 roku. Był członkiem Akademii Nauk ZSRR, UK Royal Aeronautic Society
i US Institute of Aeronautics and Space, International Aviation Sport
Federation, i tym podobnych grup towarzyskich (zagraniczne organizacje
przyznawały ten tytuł na zasadach honorowych, ponieważ bariery polityczne
uniemożliwiały swobodny przepływ myśli i spotkań. Szczytowym osiągnięciem
tej ciekawej epoki był COCOM, dzięki któremu nie można było importować
w RWPG pralek automatycznych z EWG z uwagi na zastosowane tam technologie,
które mogły być później wykorzystane do celów wojskowych). Trzykrotnie
uhonorowany wysokim sowieckim odznaczeniem Bohatera Pracy Socjalistycznej
i różnym innym złomem kolorowym, chętnie nadawanym w ZSRR pod kolor
tła.
A teraz do rzeczy: w 1940 roku pojawiła
się specyfikacja nowego samolotu bombowego, która była reakcją na
dotychczasowe wyniki walk w ogarniętej wojną Europie. Na podstawie
tych wytycznych powstało kilka projektów, np. PB-100 Pietlakowa, który
stał się później Pe-2 oraz DB-4, który niczym niekończąca się opowieść
ewoluował poprzez kolejne wersje samolotu DB-3 (niemożliwe do usunięcia
problemy ze sztywnością kadłuba spowodowały zamknięcie tego programu)
by w końcu mógł powstać Ił-4. Te dwie konstrukcje, w tej właśnie kolejności,
stały się najważniejszymi samolotami bombowymi ZSRS. Dlaczego wytwarzano
"ruskiego Łosia" kosztem Tu-2? Nie wiem.
|
|
Gotowy
do startu Tu-2 ludowego lotnictwa chin. |
|
Samolot powstawał
jak już wspomniałem w kiciu. Jego ogólna koncepcja nie ulegała żadnym
większym zmianom, po prostu tak go wymyślono i koniec. Był to wolnonośny
górnopłat o całkowicie metalowej konstrukcji. Kadłub o przekroju owalnym
i budowie półskorupowej, dwudźwigarowe skrzydło. Nazywało się to "projekt
103" , z różnymi literkami po numerze, zależnie od aktualnej
wersji badanego wyposażenia.
Samolot miały napędzać słynne silniki rzędowe Mikulina AM-37, które
były teoretycznie rewelacyjne, tylko że jak się okazało, po prostu
ich nie było (patrz Mig-3, Ił-2, DB-4). 18 maja 1941 roku jako "103U"
napędzany silnikami AM-37 samolot został oblatany przez M.A.Nuktikowa
i V.A.Mirutsa. Wkrótce jednak kompletnie załamał się program budowy
silników AM-37, na rzecz potrzebnych do Szturmowika AM-38, i samolot
znalazł się bez napędu (wykończono tym samym jeszcze kilka innych
programów lotniczych). Czas (a raczej sytuacja) naglił, więc zabudowano
wszechobecne silniki Asz-82 (zawsze się zastanawiam, skąd oni tyle
tego nabrali, w każdym opisie jakiegokolwiek ruskiego samolotu z tym
silnikiem pada niezmiennie określenie "czegoś tam nie było, ale
były dostępne Asz-82" ). Przy okazji okazało się, że samolot
nieco "przekombinowano" , i konstruktor zdecydował się na
zmniejszenie ilości połączeń zastosowanych w konstrukcji płatowca,
oraz zmniejszeniu ilości przewodów elektrycznych.
Jeśli do tego dodamy brak instalacji chłodzenia cieczy (Asz-82 to
chłodzona powietrzem podwójna gwiazda), to w sumie okazało się że
masa własna samolotu spadła o 500kg, mimo zabudowy dwóch jak najbardziej
poważnych 20mm działek SzWaK u nasady skrzydeł!
15 grudnia 1941r. ostateczna wersja prototypu jako "103VS"
zaliczyła próby państwowe. Faktem jest, że przebieg tych prób kładzie
się cieniem na historii tego samolotu, ponieważ sama przebudowa, jak
i wieczne problemy z silnikami Asz-82 (ta sama historia co w Ławoczkinach
Ła-5) powodowały przeciąganie kolejnych terminów prób państwowych,
a czas płynął dla sowietów bardzo szybko. Tupolew wychodząc na wolność
już jako przyjaciel narodu dostał Nagrodę Stalinowską (coś lepszego
niż nagroda państwowa) za ten samolot.
|
|
Takie
zdjęcia robiliby sobie na emeryturze Zoom, Szpak, Kanal i Czarny,
gdyby nie pasażer naszego dywizjonowego kierowcy. |
|
Próby kolejnych prototypów jeszcze trwały, a
już w styczniu 1942 roku ruszyła produkcja seryjna. Sytuacja na froncie
była jednak tak katastrofalna, że już 22 sierpnia prace wstrzymano,
ponieważ nie nadążano z produkcją masowo demolowanych przez daLuftGangsta`s
myśliwców i każda linia produkcyjna była na wagę złota, a Tu-2 był
stosunkowo nowym samolotem i nie doceniano jeszcze jego potencjału.
Dopiero w kwietniu 1943 roku wznowiono wytwarzanie Tu-2, już z poprawionymi
silnikami Asz-82FN wyposażonymi w zerżniętą z FW-190 instalację wtrysku
paliwa, co radykalnie poprawiło ich parametry i osiągi. Wymieniono
też pokładowe karabiny maszynowe 7,62mm na silniejsze UBT. Ta konstrukcja
stała się bazą dla wszystkich późniejszych przeróbek tego samolotu,
a były wersje rozpoznawcze, torpedowe, np. (wersja torpedowa, dwie
torpedy 966kg lub trzy 800kg, weszła na uzbrojenie już po wojnie).
Samolot produkowano niezmiennie do 1952 roku, a w linii pozostawały
do 1955r (od 1948 roku z czterołopatowymi śmigłami AV-5V-2 (takie
jak w muzeum w Krakowie), wcześniej trójłopatowe AV-5-167A (ja wiem
że te oznaczenia, choć prawdziwe, są kompletnie bez sensu, ale jak
ładnie to wygląda, prawda?). Od razu trzeba powiedzieć jasno, że spośród
wszystkich sowieckich samolotów biorących udział w całym tym wojennym
bałaganie, to moim zdaniem właśnie rodzina samolotów myśliwskich Ławoczkina
i bombowiec Tu-2 Tupolewa były najlepszymi ze wszystkich zaprojektowanych
typów.
Tu-2 był samolotem tak udanym, że pozwolę sobie porównać go z taką
konstrukcją jak Junkers Ju-88. Tu-2 miał tak dobre charakterystyki
lotne, że bardzo często po zrzuceniu ładunku bombowego samoloty te
ruszały do walki z niemieckimi bombowcami w ramach regularnego wymiatania
myśliwskiego (fighter sweep). Przeczytałem też wiele relacji, w których
przytaczane są przypadki wdawania się tych samolotów w regularne bitwy
powietrzne, toczone przez myśliwce obu stron. Jakkolwiek z pewnością
nie był to samolot mogący wymanewrować Bf-109, tym niemniej jego olbrzymia
odporność na uszkodzenia jak i spory zapas mocy i rewelacyjne jak
na taki samolot możliwości pilotażowe z pewnością musiały zmusić niejednego
LuftGangstera do skupienia większej niż zazwyczaj uwagi przed wejściem
mu pod lufy.
|
|
Dyspozycyjny
Tu-2 na działce u Zooma. |
|
Samolot ten teoretycznie zabierać miał dwie
tony żelastwa; tonę w kadłubie w luku bombowym i drugie tyle na zewnętrznych
podwieszeniach. W praktyce w warunkach bojowych nierzadko wartość
ta rosła ponad dwukrotnie, np. w czasie w czasie walk na froncie kalinińskim,
gdzie od razu rzucono pierwsze wyprodukowane samoloty. O ile jednak
ponad cztery tony ładunku bojowego były dość ryzykownym przeciążeniem
samolotu, to w praktyce okazało się, że zupełnie spokojnie samolot
lata jeszcze z trzema tonami ładunku, zachowując przy tym rozsądne
parametry, i serie z silnikami Asz-82F miały już te trzy tony jako
normalny udźwig.
Ciekawa sprawa, wyprodukowano zaledwie 2527
sztuk tego samolotu, mimo że był prawdopodobnie najlepszym sowieckim
samolotem dwusilnikowym, jaki wziął w niej udział (na froncie niemieckim
i japońskim), i nawet w Naszym Ulubionym Fantastycznym Symulatorze
samolot ten występuje niejako przy okazji. Konstrukcja ta była tak
udana, że jeszcze w czasie wojny Koreańskiej brała w niej udział jako
maszyna pierwszoliniowa. Na czym tkwił zatem fenomen tego wspaniałego,
a tak niedocenionego samolotu? Na pewno dobra była sama jego konstrukcja,
która skutecznie broniła się przed upływem czasu. Na pewno doskonałe
opancerzenie stanowisk załogi (ludzie, to niesamowite, pierwszy raz
zgadzam się całkowicie z tymi pierdołami w przeglądarce obiektów w
NUFS, lolol!).
Na pewno wytrzymałe, proste w obsłudze i odporne na uszkodzenia silniki
Asz-82, zmodernizowane później do naszej ulubionej ze zrozumiałych
względów wersji Asz-82FN. Podwozie, z którym w zasadzie nigdy nie
było problemów, oraz duża prędkość przekraczająca 500km/h z ładunkiem
wewnętrznym (1000kg) w locie na pułapie operacyjnym, jaką był w stanie
utrzymać ten samolot przez dłuższy czas nie ryzykując przy tym przegrzania.
Jedynie strzelcy, jak to u sowietów zazwyczaj bywało, mieli fatalne
warunki prowadzenia ostrzału (dlatego w NUFS Oleg M. w trosce o ich
samopoczucie wyposażył ich w radarowe systemy naprowadzania na chłodnice
i czoła LuftGangsterów).
Ostatnim, i chyba najważniejszym argumentem
pro jest fakt, że Tu-2 stosunkowo rzadko spadał, wystarczy prześledzić
statystyki, a używano go naprawdę masowo na wszystkich frontach. Załogę
samolotu stanowiły cztery osoby, choć w przypadkach lotów długodystansowych
zazwyczaj leciał drugi pilot zastępujący pierwszego. Innym wariantem
była załoga trzy lub nawet dwuosobowa, w zależności od wykonywanej
misji i danej sytuacji na froncie. Standardowo jednak w samolocie
poza pilotem leciał bombardier/nawigator (z przodu) oraz radiotelegrafista/strzelec
i jeszcze jeden strzelec za pilotem. Według źródeł sowieckich, samolot
zabierał bomby o maksymalnym wagomiarze 1000kg, według źródeł Maddoxa
było to 2000kg.
Ciekawostką związaną z tym samolotem jest to, że dopiero w 1948 roku
rozpoczęto prace nad zastosowaniem na nim jakiejś instalacji przeciwoblodzeniowej,
a do tego czasu samoloty te latały bez niej! Powodem tutaj nie była
jednak tyle bariera technologiczna, ile nękające większość sowieckiego
przemysłu wszechobecne badziewie i brakoróbstwo, w tym przypadku objawiające
się fatalną jakością gumy z której wykonywano w tamtym czasie osłony
odladzaczy, i problem ten dotyczył w zasadzie wszystkich sowieckich
samolotów wyposażonych w taką instalację (nie żebym się czepiał, ale
w tamtym czasie jedne z największych odladzaczy na świecie zabudowano
na samolotach Consolidated B-24, to te czarne powierzchnie na krawędzi
natarcia skrzydeł, i nigdy nie słyszałem by były z nimi jakiekolwiek
problemy. Może dlatego, że ich producent, firma BF Goodrich, nie znajdowała
się za drutem kolczastym z wieżyczkami na rogach, gdzie amerykanie
strzelali do amerykanów, a tym którym się coś udało nie wręczano nagród
Roosvelta).
|
|
|
Jedyny
egzemplarz Tu-2 używany w Luftwaffe. Zniszczony poprzez omyłkowe trafienie
czternastoma pociskami 88mm. |
|
Wiadomo tylko o jednym Tu-2 używanym w Luftwaffe.
Prawdopodobnie z tego właśnie powodu samolot ten był używany w zasadzie
tylko dla celów badawczych, i nigdy, a przynajmniej nikt o tym nigdy
nie słyszał, nie był wykorzystany w KG200 do celów operacyjnych. Sam
jednak fakt że będąc sowiecką konstrukcją znalazł się na stanie i
poświęcono czas na jego testy dowodzi, że była to konstrukcja udana
i wzbudzająca zainteresowanie. To zdanie napisałem specjalnie dla
mojego najulubieńszego wąsatego kufajmana z Trójmiasta, który specjalnie
dla mnie zamawia teraz pizzę z innej, lepszej pizzeri, co tylko utwierdziło
mnie w mym platonicznym internacjonalistycznym uczuciu do niego.
|
|
|
|
|